Fatalne dane - spokojna reakcja.

Zakończony przed momentem piątek na parkietach giełdowych ubiegł pod dyktando podaży. Nie było jednak tragedii jakiej można się było spodziewać po reakcji na bardzo słabe dane o godzinie 14.30 czasu polskiego. Wall Street zakończyła notowania na niewielkich minusach rzędu 0.5-0.7%, które są trzeba powiedzieć w miarę dobrym wynikiem. Ponad połowa spadków została odrobiona przez Nasdaq i niewiele mniej przez Dowa i S&P500.
Zapowiada się więc całkiem dobry początek w poniedziałek gdyż trzeba będzie odrabiać zaległości za Amerykanami. Mamy do nadrobienia lekko licząc około 0.5% jak nie więcej.

Moim zdaniem rynki przygotowane są do ataku na szczyty. Zarówno w USA jak i w Europie. Dzisiejsze słabe dane pokrzyżowały plany bykom ale ich nie przekreśliły. Moim zdaniem kwestią czasu jest próba pokonania maksimów przez indeksy. Myślę że w następnym tygodniu jest na to szansa o ile nie będzie jakiegoś armagedonu od Moody`s lub oblanie stress testów europejskich banków.

Nie wiem dlaczego ale jestem optymistą. Nie ma do tego solidnych fundamentów ale jak widzę DJIA spadającego 1% a KGH bez zmian to wiem że nie ma chętnych do wysypywania akcji. Problemem pozostaje sektor finansowy. Banki mogą niestety pociągnąć giełdy w dół ale czy to spowoduje spadki indeksów. Może tak być, ale nie musi.
Zapowiada się bardzo ciekawy tydzień. Proponuję pozostać po za rynkiem - wszystko jest możliwe. A od poniedziałku rozpoczyna się sezon wyników w USA. Oczekiwania są wysokie - czy spółki podołają prognozom? Jeżeli nie pobiją poprzednich rezultatów to czeka nas duże rozczarowanie. Mamy bowiem słabe dane, które podsycane wynikami spółek mogą być zapalnikiem. Czy będą - zobaczymy już we wtorek - w poniedziałek po sesji wyniki podaje Alcoa. Osobiście uważam że będą to dobre wyniki spółek ale obawiam się dziwnych czasami prognoz i jeszcze dziwniejszych reakcji.

Miłego weekendu.
Pozdrawiam PG.