wtorek, 27 kwietnia 2010

Psychologia w inwestowaniu.(14.01.2010)

Często zastanawiamy się, który element w inwestycjach jest najważniejszy. Wg mnie czynnikiem najważniejszym w procesie inwestowania jest psychologia inwestowania. Często zaawansowani gracze techniczni oraz fundamentalni wykładają się właśnie na tym „nieuchwytnym elemencie”. Poniżej załączam treść własnego (nieco humorystycznego) artykułu, który ma za zadanie przybliżyć to zagadnienie. Zachęcam do lektury, polemiki oraz do wymiany przykładów z życia. Przykłady mogą wyglądać na ogólne, dopiero potem rozumiemy jak wiele mają do czynienia z rzeczywistością...
Pułapki umysłowe czyhające na inwestorów.

Dlaczego jedni inwestorzy wyłącznie tracą, a inni zgarniają ze stołu krocie? Odpowiedzi należy poszukać w różnicy wiedzy o rynkach, ale także w specyficznym dla danego gracza sposobie myślenia. Sprawdźmy jakie figle płata nam nasz własny umysł.
Nie od dziś wiadomo, iż emocje w inwestycjach nie są dobrym doradcą. Mogą one całkowicie wypaczyć nasze myśli, nasze decyzje, a także przyćmić naszą wiedzę oraz umiejętność logicznego myślenia. W literaturze poświęconej psychologii inwestowania już sporo miejsca poświęcono na porady jak trzymać emocje w cuglach. Jednymi z najczęściej wymienianych są: systematyczne i rygorystyczne prowadzenie dzienniczka inwestora, inwestowanie środków niezarażających naszemu statusowi majątkowemu, ustawianie zleceń typu stop, dbanie dystans do rynku poprzez ograniczony z nim kontakt. Niektórzy wspominają również o ćwiczeniach relaksacyjnych i jodze. Można wymieniać i dalej.
Postaram się wyjaśnić, dlaczego najlepsi inwestorzy często prowadzą dzienniczki oraz jakie są ku temu naukowe podstawy. Pamiętajmy: im więcej szczegółów na papierze czy w komputerze – tym lepiej. W takim dzienniku aktualizowanym niemal codziennie zapisujemy subiektywnie przykładowo:
1. Obecną ocenę sytuacji rynkowej (komentarz)
2. Przewidywana (tygodniowe, miesięczne, roczne...)
3. Potencjalne okazje inwestycyjne ( z ekstremalnie szczegółowym wskazaniem przyczyn)
4. Ważniejsze informacje (fakty) napływające z rynków
5. Najpierw spisujemy własne przewidywania, dopiero potem można je skonfrontować z prognozami analityków ( o ile zachodzi taka potrzeba)
6. Zaznaczamy czy kierujemy się analizą fundamentalną czy techniczną
7. Badamy korelacje GOLD i EUR/USD czy USD/JPY i S&P500.
8. Testujemy w czasie rzeczywistym nowo dostrzeżone zależności na rachunku demo.
9. Jaka jest pogoda w Warszawie?
10. Nasz stan emocjonalny. Musimy go właściwie zdiagnozować, jedni zrobią to lepiej i bardziej obiektywnie – inni gorzej. Stan, który sprzyja zyskom z inwestycji to... spokój ducha. Relaks. Nie należy otwierać nowych pozycji, gdy przeżywamy: stres w pracy, depresję, rozbicie, gdy rozstajemy się z naszym partnerem (ważne życiowe wydarzenia) Także ogromna radość i uczucie nadmiernej pewności siebie mogą sporo namieszać.
Ostatni punkt jest najważniejszy. Efekty takiej historii myśli kołyszących się w naszych umysłach, ich segregacja oraz separacja od emocji powinny być zauważalne już po kilku tygodniach. Czy prowadzenie dziennika jest łatwe? Nie, bo ludzie są z natury leniwi.

Być może wyda się komuś śmieszne, że dorosły inwestor prowadzi dzienniczek jak piątoklasista. Nic bardziej mylnego.

6 PRAWD O PISANIU DZIENNICZKA
1. Odciąża to naszą pamięć – nie musimy wszystkiego pamiętać, a w każdej chwili możemy do czegoś wrócić.
2. Poprawia przejrzystość myśli – na papierze łatwo dostrzec to, czego nie widać w głowie. Często jak spiszemy wszystkie „za” i „przeciw” kupnu danego waloru okazuje się nasze rozważania są sprzeczne. Tymczasem w głowie był sygnał już do kupna.
3. Pozwala dostrzec (przypomnieć) w jakim stanie emocjonalnym znajdowaliśmy się podczas najbardziej trafionych/chybionych inwestycji. Po kilku próbach powinna pojawić się widoczna zależność.
4. Z ogromną łatwością możemy wrócić do historii, zobaczyć jak rozwijało się krok po kroku nasze myślenie o rynku. ( o ile nie zgubimy dzienniczka)
5. Pozwala uczyć się na własnych błędach. Często dopiero po upływie jakiegoś czasu widać ewidentnie, gdzie był popełniony błąd. Przypominając sobie o nim – jesteśmy w stanie uniknąć go w przyszłości.
6. Kosztuje nas od 20 do 60 minut dziennie.

Spróbujmy się bliżej przyjrzeć się wybranym skłonnościom poznawczym oraz motywacyjnym jakie przejawiają „nieświadomi” inwestorzy. Nie należy tych skłonności się wstydzić, są naturalne i każdy zaawansowany gracz ich doświadczał. Zaprezentuję je na podstawie najbardziej typowych stwierdzeń czy hipotez wypowiadanych przez początkujących. 

„Wszyscy faceci są tacy sami”
Ludzie często wyciągają wnioski na podstawie kilku obserwacji. Kiedy dziewczynę zostawi jeden chłopak, a potem drugi – mówi ona: „wszyscy faceci są tacy sami”. Podobnie jest na rynkach finansowych. Załóżmy, że ktoś rozpoczyna inwestycje w emerging markets akurat od Argentyny i Rosji pod koniec minionego stulecia – też łatwo może powiedzieć: „Nic nie warte te rynki wschodzące”. Tymczasem śledząc całą ich historię – bez wątpienia przynoszą ponadprzeciętne zyski. Warto przy formułowaniu ogólnych hipotez posługiwać się możliwie najszerszą gamą informacji (reprezentatywną).

„Nie będzie 5 spadkowych sesji pod rząd”
Wyobraźmy sobie, że jesteśmy w kasynie i 4 razy pod rząd krupier wylosował czarną kulę. Czy to zwiększa prawdopodobieństwo wylosowania w kolejnym rzucie czerwonej kulki? Odpowiedz: Nie. Jeśli rzucałby 1000 razy to w tej perspektywie ilość czarnych i czerwonych będzie zbliżona. Natomiast każdy kolejny rzut jest niezależny od poprzednich, a prawdopodobieństwo wylosowania czerwonej wynosi wciąż 50% (pomijając zero) Równie dobrze może i 90 razy pod rząd wypaść ten sam kolor. Co to oznacza dla gracza giełdowego? Mianowicie to, że po 4 kolejnych sesjach spadkowych wcale nie musi nastąpić odbicie, z racji tego, że już 4 razy spadło. Jest to dosyć popularny sposób myślenia
wśród początkujących amatorów giełdowego rynku. Natomiast może nastąpić odbicie związane z realizacją zysków z krótkich pozycji. 

„Te akcje muszą rosnąć – taki jest trend”
Jaka jest właściwa cena akcji? Ilu inwestorów – tyle wycen. Z badań natomiast wynika, że większość graczy instytucjonalnych (ekspertów) opiera się nie tyle na podążaniu za długotrwałym trendem (co jest charakterystyczne dla graczy indywidualnych), co respektowaniu prawa regresu do średniej. Eksperci częściej nie biorą pod uwagę sygnałów płynących z analizy technicznej, która jest wskaźnikiem emocji. Swoją uwagę kierują natomiast na tym, jak duży jest regres od średniej i grają powrót do niej. Uważają, iż właściwa cena akcji powinna wiązać współczynniki fundamentalne spółek uśredniane w dłuższym, wieloletnim okresie. Inwestorzy indywidualni często wydają się zapominać o prawie regresji do średniej. 

„Teraz wzrośnie, na 100%!!”
Kolejnym ciekawym zjawiskiem jest nadmierna pewność siebie. Jakie mogą być jej przyczyny i skutki? Pamiętam jak na saunie włączyłem się do „dyskusji” dwóch studentów, gdzie jeden ciągle powtarzał: „Teraz WIG20 będzie znów rósł! – zobaczysz na 100%” Spytałem zaciekawiony, dlaczego? „Bo... na pewno wzrośnie, już dużo spadł!” I takie argumenty w nieskończoność. Oczywiście miał zajęta już pozycję na rynku, która prawdopodobnie wpływała na jego pewność. Każdy ma prawo do formułowania przypuszczeń jednakże moją uwagę przykuła owa porażająca pewność siebie tego człowieka. Było to w okolicach poziomów 3300pkt, obecnie WIG20 balansuje w okolicach 1500pkt. Pewność siebie może też budować się w oparciu czynniki od nas niezależne. Wyobraźmy sobie inwestora, który zaczyna przygodę na GPW w połowie 2003 roku. W tamtym czasie hossa właśnie się rozpoczynała. Nawet kiepski inwestor mógł osiągać niebanalne zyski (dziecko hossy) Seria kolejnych zwycięstw (szczególnie w hossie) może rodzić nadmierną pewność siebie, za która inwestor może słono zapłacić kiedy giełdowy rynek opanuje niedźwiedź.
Pewność siebie jest w pewnym stopniu warunkowana poczuciem stopnia kontroli. Im większy stopień tym większa pewność siebie. Wzrasta gdy: a) inwestor wybrał akcje do portfela samodzielnie wg swojego uznania, b) jego strategia triumfowała np. 3 razy pod rząd co jest szczególnie groźne – gracze często wtedy wykładają wszystkie środki na następna transakcję, c) zna dużą liczbę różnych współczynników, d) posiada ogromne ilości informacji e) sam dokonuje dokonuję wszystkich zleceń.
„Wiedziałem, że tak będzie”
Z kolei najbardziej powszechnym procesem poznawczym i komicznym jest efekt myślenia wstecznego. Często w komentarzach słyszy się : „Było jasne, że złotówka się zacznie osłabiać”, „Nie trudno było przewidzieć ten ruch” a także: „ Kurcze wie-dzia-łem! Wiedziałem, że coś wymyślą! A znów nie zagrałem” Niuans procesu zachodzącego w naszym umyśle polega na nadaniu poszczególnym informacjom wagi i ocen dopiero, gdy znamy rozstrzygnięcie. Tu jeszcze raz kłania się konsekwentne prowadzenie dziennika.
„Ropa powyżej 100USD? Niemożliwe!” , Cena ropy może osiągnąć 100USD”
Tego typy nagłówki królowały w nagłówkach pod koniec 2007 roku, gdy ropa kosztowała około 80USD za baryłkę. Autorom artykułów udało się zakotwiczyć w umysłach magiczną barierę 100USD. Powszechna uwaga została skupiona prawie wyłącznie na tym poziomie cenowym. Nazywany to efektem zakotwiczenia. Jedni uważali, że będzie to punkt zwrotny, gdyż nikt nie zapłaci
za ropę, aż tak drogo ( i grali na krótko) Z kolei przekroczenie tej bariery miało oznaczać dalszy marsz na północ. Zainteresowanie notowaniami wzrastało. Gdy ropa pokonała 120-130USD pojawiły się kolejne kotwice: 150USD oraz 200USD. Naprawdę trudno nie myśleć w kategoriach, którymi jesteśmy bombardowani z wszystkich stron. Co ciekawe badania wskazują, iż wielu inwestorów pada ofiarą rekomendacji biur maklerskich typu: KGHM cena docelowa 150zł. Co powoduje złudzenie o niedowartościowaniu akcji?
„W Polsce więcej jest samobójstw czy zabójstw?”
Większość ankietowanych odpowie na to pytanie: zabójstw. Tymczasem statystyka nie kłamie: o wiele więcej jest samobójstw. Dlaczego Kowalski więc się myli? O wiele więcej słyszy się w mediach o zabójstwach, są one w prawie każdym amerykańskim filmie. Decyduje tu heurystyka dostępności. Zazwyczaj pamiętamy i ufamy temu, o czym już słyszeliśmy. Dostępność bazuje na doświadczeniu. Może też być związana z łatwością z jaką dane wydarzenie potrafimy sobie wydobyć z pamięci. Przenosząc to na grunt GPW. Inwestorzy bardziej ufają spółkom z WIG20 Dlaczego? Nie tylko dlatego, że wybrano je do indeksu wg określonego kryterium. Więcej się o nich mówi, są powszechnie znane. Dzięki temu zyskują sympatię inwestorów. Można to dostrzec w momencie jak zapada decyzja o zmianie w indeksie Wig20. Spółka wybrana do niego jeszcze przed dołączeniem zyskuje, wypadająca – traci (w odniesieniu do całego indeksu).
„Nie sprzedam na stratach. Poczekam, aż przynajmniej na zero wyjdę”
Wielu inwestorów nie może pogodzić się z zamknięciem pozycji na stratach (efekt unikania strat). Walory są trzymane tak długo, aż skończą się pieniądze czy cierpliwość. Rzuca się w oczy pielęgnacja strat oraz szybkie ucinanie zysków. Taka strategia niezwłocznie prowadzi do spadku wartości portfela. Jest na to wytłumaczenie: stratę o określonej wartości odczuwamy boleśniej niż oceniamy analogiczną wartość zysku.
„Siedziałem tydzień nad tą analiza tej pary walutowej, założyłem konto w biurze maklerskim – muszę zagrać”
Tego typu stwierdzenia to nic innego jak motywowanie zwane efektem utopionych kosztów. Skoro inwestor stracił tydzień, kupił książki, to pomimo tego, że nic szczególnego z analizy nie wyszło – trzeba zagrać. Poczucie straconego czasu i pieniędzy popycha ku transakcji. Często do czynienia z tym efektem mamy podczas testowania ryzykownych strategii, gdy inwestorzy za wszelką cenę pragną, aby ich strategia w końcu zaczęła działać. „Dwa razy nie wyszło – teraz muszę się odegrać”. „Straciłem już przy testowaniu strategii X 9tyś, kolejne 2tyś przy tych 9tyś to niedużo” Koszty utopione mają określony rozmiar i czas.

„To z zysków – mogę zaryzykować”

Kolejnym ważnym argumentem za dzienniczkiem jest umysłowe księgowanie. Gracze często dywidendy oraz niespodziewane zyski traktują jako coś „ekstra” i to wszystko co jest „ekstra” łatwo marnotrawią. Pojawia się złudzenie, że za cudze to można pograć (house-money effect) . W bilansie rocznym jednak wszystko co łatwo zostało przegrane zostaje i owych sum „ekstra” będzie pewnie brakować. Księgowanie umysłowe odnosi się nie tylko do graczy giełdowych, ale również do Kowalskiego. Są ludzie, którzy nawet w tych samych bankach spłacają raty, biorą kredyt i... oddają środki na niżej oprocentowane lokaty.
„Te akcje mam od 1996 roku, ciągle zyskują”
Inwestorzy często przywiązują się do walorów, które posiadają od dłuższego czasu. Łatwo przeoczyć w ten sposób okazji do odsprzedania i inwestycji alternatywnej. To efekt posiadania czy też przywiązania – niechętnie rezygnujemy z rzeczy do których się przyzwyczailiśmy. Podobnie nasze uczestnictwo w określonym funduszu emerytalnym – często decydujemy się na status quo.

„ Ale miałem pecha – muszę się natychmiast odegrać”
Mechanizm znany jako potrzeba wyrównywania strat (break-even effect) dotyczy w dużej mierze wysoko lewarowanego rynku walutowego. Inwestor postrzega jako niesprawiedliwą i chce natychmiast powetować sobie stratę i niemal od razu otwiera nową pozycję. Jaką? Obojętnie, ale żeby odrobić przynajmniej stratę.
Na pewno nie wyczerpałem tutaj wszystkich pułapek. W każdym razie sama ich świadomość oraz prowadzenie indywidualnego dziennika pokładowego powinna pomóc inwestorom w stałym podnoszeniu stóp zwrotu. Prawdziwym inwestorem ma szanse zostać ten, kto najszybciej odnajdzie słabe punkty w swojej psychice, czyli kiedy obiektywnie pozna... samego siebie. 

Dealer walutowy X-Trade Brokers DM SA
Marek Polański
Tel: 22 201 95 70
sales@xtb.pl marek.polanski@xtb.pl  www.xtb.pl

11 komentarzy:

  1. bardzo fajny artykuł
    Goska

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję douczyłem się.tomitomi.

    OdpowiedzUsuń
  3. bardzo rozsądne te strony - dzieki zalekture - zeby tak łatwo bylo w rzeczywistości to bysmy byli milionerami

    Olka

    OdpowiedzUsuń
  4. hmm...a jak mam teraz strate to na co mi ta psychologia:( nikt siana nie odda - trzeba bylowczesniej to napisac. Krzysiek

    OdpowiedzUsuń
  5. Eee tam, kompilacja wyrywkowa z paru książek zielonki, zaleśkiewicza, tyszki i im podobnych.

    OdpowiedzUsuń
  6. Straty in minus powodują, że dwa razy wiecej zastanawiamy sie nad kolejna inwestycja. Daje to wiekszy dystans i wiekszy kaoitał, który inwestujemy. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja zacząłem inwestowanie swoimi pierwszymi pieniędzmi na górce i bardzo szybko poniosłem bolesne straty. Ale nie zrezygnowałem, wyczekałem na koniec korekty i wróciłem do gry. Narazie jestem bardzo zadowolony, a to że psychologia jest bardzo ważna to sie zgadzam w pełni, ale przy założeniu że ma się już podstawy z fundamentów i techniki. Najważniejsze jest doświadczenie tzn przeżycie tych wszystkich emocji bo dopóki tak sie nei stanie te wszystkie mądre rady to tylko puste frazesy.

    OdpowiedzUsuń
  8. szkoda że nie tak łatwo sie do tego zastosowac :(

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ostatnie zdanie bardzo przypadło nam do gustu. Pozdrawiamy.:)

    OdpowiedzUsuń

Ceny na rynku nieruchomości - marzec 2019.

Czekają nas bardzo duże wzrostu cen mieszkań w Polsce. Argumentów za jest bardzo dużo nie będę się tutaj rozwodzić na tematy zagranicznych f...